Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Wielki przestępca

Hans Neuenfels, jeden z filarów europejskiej reżyserii operowej XX wieku i twórca reżyserskiego teatru operowego, zmarł w wieku 81 lat, dochodząc prawa reżysera do miana pełnoprawnego współtwórcy kompozytora i librecista z każdym swoim występem. Jednym z tych, których nazwisko było kluczem, jeśli nie sukcesu, to z pewnością skandalu, publicznego oburzenia, zwiększonego zainteresowania tym, co dzieje się w operze - co oznaczało, że przynajmniej zapowiadało się otwarcie elitarnego getta.

Neuenfels przyszedł do opery z dziesięcioletnim doświadczeniem w teatrze dramatycznym. W dramacie interesowały go przede wszystkim rzeczywiste eksperymenty z otwieraniem formy: jego gwiazdą przewodnią były happeningi American Living Theatre, które odbywały się wszędzie i bez żadnych reguł.

Neuenfels był prawdopodobnie największym histrionem w pierwotnym królestwie operowym. Niemieccy krytycy, poczynając od debiutu Il trovatore w 1974 roku w Norymberdze, przypisali mu etykietkę enfant terrible, którą nosił z dumą przez całe życie, a nawet swoją autobiografię nazwali „Księgą bękarta”. Wyśmiewaj się ze świętości, łam zasady, zapełnij scenę operową szczurami, pingwinami, pszczołami; na pierwszym planie postaw odcięte głowy przywódców duchowych; aby publiczność na sali poczuła się częścią występu i wściekłości, zamiast sennie i życzliwie się nim cieszyć – być może Neuenfels nie był w niczym pionierem, ale w swoim opanowaniu zarówno partytury, jak i publiczności był zdecydowanie najlepszym pierwszy. Reputacja oburzającego reżysera czasami utrudniała dostrzeżenie głębi i powagi tego, co zrobił. Jedna z legend mówi, że teatr niemieckiego reżysera zyskał przydomek „Eurotrash” (Eurotrash) dzięki jego pracom, w szczególności „Aidzie” (1981, Frankfurt): w rzeczywistości, czy etiopska księżniczka niewolnica może być sprzątaczką? Niezadowoleni krytycy wykrzywiali usta, chrzcząc to, co działo się na scenie słowem śmieć, i ta etykietka na pstrokatym stroju Neuenfels znalazła swoje miejsce obok innych określeń - intelektualny reżyser, który uważnie czyta partyturę, pisarz (i po części jego książek - o muzyce i teatrze operowym, a zaczął wydawać jeszcze wcześniej niż na scenie) oraz reżysera filmowego, zajętego pisarzami-poetami, których za życia uważano przede wszystkim za awanturników - Robert Musil, Jean Genet. „Śmieszny ptaszek z Krefeld”, jak nazywał go Max Ernst, dla którego Neuenfels pracował jako sekretarka i którego nazywał swoim duchowym ojcem, w trakcie swojej kariery nauczył się zamieniać zabawne w straszne, nie tracąc przy tym umiejętności śmiania się z niego .

W 2001 roku na Letnim Festiwalu w Salzburgu Neuenfels zrealizował swoje chyba największe przedstawienie: Zemstę nietoperza na podstawie operetki Straussa. Dla widzów w smokingach i brylantach, pragnących rozrywki operetkowej, przygotował uniwersalną zniewagę, śmiejąc się ze wszystkiego, od polityki po balet. Do sali wleciały celne strzały, ale nie były przesiąknięte trucizną, ale lekarstwem; dziś operetka znów stała się ważnym i poważnym elementem repertuarowym w najtrudniejszych teatrach i wszyscy przywykli oczekiwać od opery absolutnie wszystkiego.

Podobno Neuenfels z biegiem lat uspokoił się, wyszedł z roli prowokatora, strasznej lewicy wraz z enfant. Być może; ale raczej dopiero w końcu zdał sobie sprawę, że skończył krzyczeć i mógł sobie pozwolić na poezję dla samej poezji. Nawiązując do Manon Lescaut Pucciniego z 2014 roku, w którym libretto daje wiele okazji do społecznego komentarza, Neuenfels rozkoszuje się czystym dźwiękiem, formą muzyczną i dramatyczną (także scenograficzną), czystym afektem. Spójrzmy wstecz i zobaczmy, że robił to samo w bluźnierczym Lohengrinie (w świętych murach Bayreuth, 2011), kiedy napięcie cielesne Lohengrina przez cały forespiel wydaje się nadawać muzykę wagnerowska. Ale wtedy nie było do zachwytu - zarówno reżysera, jak i publiczności.

Już teraz możemy sobie pozwolić na zachwyt: są nagrania wideo, na których można dosłownie wsłuchiwać się w spektakle oczami, podziwiać nieodłączny od muzycznego rytm sceniczny, wsłuchiwać się w ruchy rąk, podążać za własnym, orkiestrowym, teatralnym oddechem. Hans Neuenfels przeszedł do historii stanowczym krokiem rewolucjonisty; musimy jeszcze rozpoznać w nim poetę.

Wielki przestępca