Bbabo NET

Wiadomości

Francja na stole negocjacyjnym

W piątek prezydent Francji Emmanuel Macron zadzwonił do Władimira Putina i rozmawiał z nim przez godzinę na temat kryzysu ukraińskiego. Celem rozmowy była pomoc w zmniejszeniu napięć w Europie i upewnienie się, że Rosja nie zaatakuje Ukrainy. Innym celem było wykazanie, że Francja pozostaje w kręgu światowych mocarstw, które decydują o sprawach wojny i pokoju. Francuzi naprawdę nie wiedzą, czego oczekiwać od Rosji, boją się wojny w centrum Europy i mają nadzieję, że Paryż zrobi wszystko, aby jej uniknąć – zeznaje korespondent w Paryżu Aleksiej Tarchanow.

Na okładce najnowszego numeru magazynu Marianne galijski kogut serwowany jest na stole z rosyjskim niedźwiedziem, chińską pandą, amerykańskim sępem i niemieckim orłem. Podpis: „Francja: Czy nadal może być światową potęgą?” Francuzi mają swoje pretensje do każdego z uczestników uczty, ale przede wszystkim do niedźwiedzia. Kraj nieustannie mówi o Władimira Putinie, Rosji, jej polityce i stosunkach z Francją.

Pierwszym problemem jest kryzys ukraiński. Z jednej strony duma francuskich polityków jest oburzona próbami rosyjskiej (i amerykańskiej) dyplomacji odpychania Francji od rozwiązywania problemów bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem europejskim. Minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian uznał, że Rosja dąży do sporu Europejczyków i Amerykanów, wyzywająco wybierając Stany Zjednoczone do rozpoczęcia dyskusji na temat kryzysu ukraińskiego: „Europejczycy muszą być w pełni zaangażowani. Bez ich udziału nie można dyskutować o bezpieczeństwie Europy”.

Ale teraz, kiedy Francja w końcu nawiązuje bezpośredni dialog z Moskwą, Rosja jest oskarżana o brak gotowości do uwzględnienia stanowiska innych „małych krajów europejskich”, czyli o chęć „podzielenia Europy”.

Tutaj zauważają, że Rosja woli teraz rozmowy dwustronne i trójstronne z głównymi siłami kontynentu – Francją i Niemcami, uważając, że inne kraje europejskie mogą zająć wobec niej zbyt twarde stanowisko.

Sytuacja wokół Ukrainy i „powstrzymywanie” Rosji stały się jednym z tematów kampanii wyborczych kandydatów na prezydenta w kwietniowych wyborach. „Siedzimy na beczce prochu, która jest w Europie, ale mecze są w rękach Władimira Putina i Joe Bidena, podczas gdy Francja i Unia Europejska nie mają dziś prawa głosu” – mówi jeden z kandydatów w nadchodzące wybory prezydenckie, komunista Fabien Roussel. Sytuacja innych kandydatów jest trudniejsza. W szczególności twardogłowi, skrajnie prawicowy Eric Zemmour i skrajnie lewicowy Jean-Luc Mélenchon, mówili o pewnych przesłankach dla rosyjskiej polityki w jej sprzeciwie wobec ekspansji NATO na wschód.

Francja uważa gaz za tajną broń Rosji.

Politycy i media twierdzą, że rosyjskie dostawy do Europy są wykorzystywane jako środek nacisku gospodarczego i politycznego. Według Eurostatu, dwa lata temu Rosja zaspokajała około 40% potrzeb energetycznych Europy, aw wielu krajach europejskich udział rosyjskiego gazu znacznie przekroczył tę średnią wartość. Budowa gazociągu Nord Stream 2 jest tu postrzegana zarówno jako rosyjskie pragnienie „ukarania Ukrainy” poprzez pozbawienie jej tranzytu, jak i nadzieja Moskwy, że europejska polityka może być dalej podgrzewana i chłodzona przez przekręcenie zaworu gazowego.

Oczywiście na tle zagrożenia otwartą wojną „gazowa broń Kremla” wygląda bardziej na środek polityki niż na agresję, ale Francji ciągle przypomina się, że od wielu lat „Putin trzymał Europę za gardło”. Obserwatorzy widzą główny kierunek w walce z monopolem Rosji w poszukiwaniu innych dostawców energii w Ameryce, Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, a także w tworzeniu alternatywnych źródeł energii.

Stąd w szczególności rozbudzone zainteresowanie Francji energetyką jądrową, która za prezydenta Francois Hollande'a w żadnym wypadku nie była uważana za priorytet. Jest to po części argument za wewnętrzną walką z zielonymi, ale pojawienie się tego problemu na polu publicznym było także odpowiedzią na włączenie przez Rosję gazu do międzynarodowej agendy dyplomatycznej. Wykorzystanie atomu, ekologicznej energii jest obecnie przedstawiane nie tylko jako sposób na rozwój gospodarki, ale jako środek przeciwstawiania się dyktatowi Moskwy, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i tak dalej.Dużo mówi się o rywalizacji, jaką Rosja rozwija teraz na kontynencie afrykańskim, próbując pozbawić Francję dawnych wpływów w Republice Środkowoafrykańskiej i Mali. Zapowiadane przez prezydenta Macrona stopniowe wycofywanie stamtąd jednostek francuskich pozostawia miejsce dla rosyjskich prywatnych firm wojskowych, doradców politycznych i wojskowych. Obserwatorzy postrzegają to jako oznakę osłabienia pozycji w tzw. „Afryce francuskiej”, gdzie przybysze grają na antyfrancuskich, antykolonialnych nastrojach. Media piszą, że przypomina to politykę, jaką ZSRR prowadził wobec krajów rozwijających się, wspierając ruchy narodowowyzwoleńcze przeciwko swoim konkurentom na arenie międzynarodowej. Francuzi pamiętają militarną i dyplomatyczną pomoc, jakiej Moskwa i jej sojusznicy udzielili algierskim rebeliantom, aby zamienić powstanie w pełnoprawną wojnę. Teraz Rosja, jak wielu uważa, nie ma środków na udział w „konfliktach zagranicznych” porównywalnych z ZSRR, ale to nie czyni z niej mniej niebezpiecznego rywala – nowe algorytmy wojen hybrydowych zmieniły także taktykę międzynarodową.

Piątkowa rozmowa Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem pozwoliła Francji dołączyć do awangardy negocjacji.

Macron próbował uspokoić opinię publiczną demonstrując zaangażowanie Francji w procesy europejskie i przekazując mu stanowisko prezydenta Rosji.

Strony zgodziły się co do „konieczności deeskalacji” i „kontynuacji dialogu” w kryzysie ukraińskim, Pałac Elizejski powiedział: „Prezydent Putin nie wyrażał żadnych agresywnych intencji. Dał jasno do zrozumienia, że ​​nie szuka konfrontacji”. Jednak tych kilka krótkich uwag, które pojawiły się w oficjalnym komunikacie, to zdecydowanie za mało na godzinną rozmowę. Można się tylko domyślać, o czym oprócz Ukrainy rozmawiała rozmowa obu prezydentów. Zwłaszcza w przeddzień wyborów we Francji.

Francja na stole negocjacyjnym