Bbabo NET

Wiadomości

Śmierć rdzennych aktywistów podkreśla narastający konflikt w Kolumbii

Konfrontacje między obrońcami ziemi Rdzennej Gwardii a dysydentami rebeliantów z FARC nasilają się, twierdzą eksperci.

Ten artykuł został opracowany we współpracy z Centrum Pulitzera ds. Zgłaszania kryzysów.

Las Delicias, departament Cauca, Kolumbia – Dzieci szlochały i przytulały się do siebie, gdy mężczyźni na zmianę odsypywali ziemię do trumny na cmentarzu na wzgórzu w tej małej wiosce w południowo-zachodniej Kolumbii.

Posępna atmosfera, pobudzana dźwiękami muzyków grających na fletach i bębnach, unosiła się nad społecznością Indian Nasa w Las Delicias, która pogrąża się w żałobie po śmierci 14-letniego Breinera Davida Cucuname w zeszłym miesiącu.

Członkowie innych społeczności tubylczych przez kilka godzin podróżowali dużymi autobusami, aby przypomnieć sobie młodego działacza na rzecz ochrony środowiska, który zginął w konfrontacji między rebelianckimi dysydentami Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) a tak zwaną Gwardią Rdzenną z regionu Cauca.

„Wszystko to stało się z powodu rywalizacji o kontrolę terytorialną w celu prowadzenia handlu narkotykami” – powiedział Samuel Cucuname, członek straży i ojciec Breinera, stojąc przy grobie syna podczas pogrzebu, który naród NASA nazywają „sadzeniem ” ktoś z powrotem na ziemię.

Pokryty czerwono-zielonymi ozdobami – kolorami Regionalnej Rady Rdzennej Cauca (CRIC) – Cucuname opisał swojego syna jako „spokojnego chłopca”, który był „zdecydowany” i „dotrzymał słowa”.

„Niewinni ludzie umierają”, powiedział, „ponieważ jako rdzenni strażnicy bronimy naszej ziemi przed uzbrojonymi grupami”.

Straż

Indigenous Guard – lub Kiwe Thegnas w języku Nasa Yuwe – to oddolna sieć rdzennych mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy dobrowolnie bronią swoich terytoriów przodków. Powstała w ogarniętej przemocą prowincji Cauca w Kolumbii i zaczęła działać jako zorganizowana siła w 2001 roku, podczas szczytu konfliktu zbrojnego.

Bez własnej broni członkowie gwardii konfrontowali się z różnymi grupami zbrojnymi w Kolumbii, od nieistniejących już lewicowych rebeliantów z FARC po prawicowe paramilitarne i armię kolumbijską.

Członkowie gwardii noszą pałeczkę ozdobioną czerwono-zieloną wstążką, która symbolizuje władzę, którą otrzymali od społeczności. Organizują weekendowe szkoły dla młodzieży, ucząc ich nie tylko o tradycyjnych zwyczajach NASA, ale przede wszystkim o tym, jak chronić siebie i swoją ziemię przed przemocą i niszczeniem środowiska.

Członkowie straży twierdzą, że ich głównym zagrożeniem są dziś grupy dysydenckich rebeliantów z FARC, którzy nie zgadzają się z porozumieniem pokojowym z 2016 r., w ramach którego grupa zdemobilizowała się, kładąc kres dziesięcioleciom walk, i od tego czasu ponownie chwycili za broń.

Ochrona rdzennych ziem przed dysydentami z FARC i innymi grupami, które sieją spustoszenie w środowisku poprzez nielegalne wydobycie złota i uprawę koki – surowca do produkcji kokainy – jest teraz głównym celem strażnika.

Eksperci twierdzą, że dysydenci – których jest setki – próbują również wymusić kontrolę społeczną nad społecznościami w częściach Kolumbii, gdzie walczą o kontrolę nad zasobami – co prowadzi do nasilenia konfliktów na tych obszarach.

Elizabeth Dickinson, starsza badaczka ds. Kolumbii w International Crisis Group (ICG), powiedziała, że ​​strażnik jest filarem stabilności w Kaukazie, podtrzymując rdzenną tradycję i życie kulturalne oraz pełniąc kluczową rolę przywódczą – w tym ostatnim przypadku dysydenci FARC teraz starają się przejąć.

„To, co próbowali zrobić, to przeniknąć spójność społeczną i stać się nie tylko liderami gospodarczymi, którzy zapewniają możliwości gospodarcze, ale także ludźmi, którzy nadają kierunkowość społeczności” – powiedział Dickinson.

„Dysydenci postrzegają ich [strażnika] jako swojego głównego wroga do osiedlenia się… w społeczności” – powiedziała. „To jest konflikt, który tutaj obserwujemy. Nie chodzi już o kontrolę terytorialną; zaszło znacznie głębiej”.

Śmierć Cucuname

Niedawne zgony prominentnych członków straży, w tym Cucuname, podkreśliły trwającą bitwę.

W połowie stycznia starszy członek straży, Albeiro Camayo, opowiedział o okolicznościach, które doprowadziły do ​​śmierci nastolatka. Camayo powiedział, że on i inni mieszkańcy Las Delicias, w tym Cucuname, 14 stycznia zwrócili się do ośmiu uzbrojonych dysydentów FARC, którzy twierdzili, że wioska jest pod ich kontrolą.

Po gorącej debacie Camayo powiedział, że sytuacja stała się napięta i dysydenci zaatakowali członków straży, najpierw granatami, a potem karabinami. Atak zakończył się śmiercią Cucuname i innego członka straży, Guillermo Chacame, podczas gdy jeden z braci Camayo został ranny po trafieniu odłamkiem. Ojciec Cucuname, Samuel, powiedział, że jego syn zginął od strzału.Dziesięć dni po ataku, 24 stycznia, Camayo również został zastrzelony przez dysydentów FARC, powiedział strażnik. Dysydenci powiedzieli, że Camayo zginął w „konfrontacji zbrojnej”. Przez wiele miesięcy dysydenci oskarżali Camayo i innego z jego braci – który zginął w konfrontacji z dysydentami w listopadzie zeszłego roku – o noszenie broni i współpracę z kolumbijską armią – twierdzą, że oni i strażnik stanowczo zaprzeczali.

Śmierć Camayo wywołała ogromne wzburzenie i gniew w społeczności oraz zwróciła uwagę całego narodu, a Dickinson z ICG nazwał to „symbolem silnego konfliktu, który jest na drodze do kontroli społecznej w północnym Cauca”.

Gwałtowna przemoc

Amnesty International wyraziła w tym tygodniu zaniepokojenie śmiercią co najmniej 20 obrońców praw człowieka w regionie obu Ameryk w styczniu – w tym 13 w samej Kolumbii, według Institute for Development and Peace Studies (INDEPAZ) ).

„Ochrona społeczności tubylczych, campesino i potomków Afro w Kolumbii jest nieskuteczna, ponieważ nie zajmuje się strukturalnymi przyczynami przemocy i często występuje bez odpowiedniego udziału osób zagrożonych” – powiedziała Erika Guevara-Rosas, dyrektor Amnesty Americas. oświadczenie w środę.

„Obrońcy zagrożonych społeczności są stale pozbawieni ochrony, a groźby, ataki i zabójstwa są stałe w kraju uważanym za najniebezpieczniejszy na świecie w obronie praw człowieka”.

Podczas gdy kolumbijski prezydent Ivan Duque powiedział, że śmierć Cucuname „napełnia nas smutkiem” i obiecał współpracować z prokuraturą, aby rzucić światło na to, co się wydarzyło, jego rząd był szeroko krytykowany za to, co mówią krytycy, było bezsilnymi wysiłkami na rzecz ochrony obrońców środowiska i działaczy społecznych w całym kraju.

Rząd kolumbijski nie odpowiedział bezpośrednio na jego pytania dotyczące niedawnych zgonów w Cauca. Zamiast tego rzecznik wskazał na rządową Jednostkę Ochrony, która wspiera zagrożonych obrońców środowiska w kraju, zapewniając im „drogę ochrony” z dala od niebezpieczeństw. Jednostka podaje na swojej stronie internetowej, że wydanie takiego planu może zająć nawet trzy miesiące.

Według raportu INDEPAZ z 2021 r. (PDF) od czasu podpisania porozumienia pokojowego w Kolumbii w 2016 r. zginęło co najmniej 611 obrońców środowiska. Spośród nich 332 to rdzenni mieszkańcy, a 204 zabójstwa miały miejsce w Kauka.

Jak mówi Juan Camayo Diaz, koordynator Tejido de Defensa de la Vida, rdzennej organizacji praw człowieka w prowincji, w tym roku do tej pory w Cauca zabito 12 rdzennych mieszkańców, w tym trzech członków straży.

Sytuacja w regionie jest „jedną z najbardziej niepokojących w Kolumbii”, powiedział Juan Pappier, starszy pracownik naukowy Human Rights Watch dla obu Ameryk. „Dzisiaj wiele gmin w regionie boryka się z jeszcze wyższym poziomem zabójstw niż bezpośrednio przed procesem pokojowym. To tragedia, która wymaga pilnego przemyślenia strategii bezpieczeństwa i ochrony rządu” – powiedział Pappier.

„Dziedzictwo będzie żyło”

Wśród toczącej się walki o kontrolę dysydenci FARC umocnili swoją pozycję we wschodniej części północnego Cauca pod dowództwem Mobilnej Kolumny Dagoberto Ramosa. Po stronie zachodniej działają pod dowództwem Mobilnej Kolumny Jaime Martineza.

Droga do małej wioski Las Delicias wiodła przez terytorium dysydentów, gdzie na drewnianych słupach wbito w ziemię gigantyczne plakaty Ruchomej Kolumny Jaime Martineza. Na ścianach domów w maleńkich wioskach po drodze często widywano namalowane w sprayu akronimy FARC.

W międzyczasie rozległe doliny nielegalnych plantacji koki były widoczne przez kilka kilometrów wzdłuż dramatycznej drogi zachodniego pasma górskiego Andów – znak, że kolumbijskie siły rządowe od jakiegoś czasu nie zapuszczały się na te tereny. Mieszkańcy Las Delicias powiedzieli, że uprawy koki zaczęły pojawiać się w latach po zawarciu pokoju i nadal się rozwijają.

Lokalne społeczności tubylcze również podniosły alarm w związku z częstymi zaginięciami dzieci. Uważa się, że wielu zostało zwerbowanych w szeregi grup zbrojnych, powiedział Edgar „Tumi” Tumina, członek i były koordynator Gwardii Tubylczej w Toribio, innym nękanym przemocą mieście w Cauca.

Ale Tumina, którego samochód został zaatakowany przez bandytów w 2019 roku, powiedział, że zgłoszono kilka zaginięć. „Ze strachu ludzie nie zgłaszają incydentów, więc jako [członkowie Gwardii Rdzennej] również nie jesteśmy pewni, ile dokładnie [rekrutacja] się dzieje” – powiedział. „Tutaj giną ci, którzy przemawiają”.

Po powrocie do Las Delicias Samuel Cucuname, ojciec Breinera, powiedział, że otrzymywał również groźby śmierci od dysydentów FARC. Dzień po pogrzebie syna Cucuname i jego rodzina uciekli z wioski po otrzymaniu nowych gróźb ze strony buntowników-dysydentów, powiedział bliski kontakt z rodziną.Ale Samuel powiedział, że walka o ochronę terytoriów tubylczych będzie kontynuowana – bez względu na ryzyko.

„[Breiner] był częścią szkoły Gwardii Rdzennej dla młodych ludzi i nadal będzie jej częścią, ponieważ jego dziedzictwo przetrwa” – powiedział kilka minut po pochowaniu syna. „Mając zaledwie 14 lat, zostawia po sobie ogromną spuściznę i utorował drogę innym młodym ludziom, którzy chcą stać się częścią straży – aby chronić życie i swoje terytorium”.

Śmierć rdzennych aktywistów podkreśla narastający konflikt w Kolumbii