Bbabo NET

Wiadomości

Społeczności Ugandy walczą o czerpanie korzyści z górnictwa na swojej ziemi

Społeczności w Karamoja stoją przed trudnym zadaniem, organizując walkę z międzynarodowym kapitałem i autorytarną polityką.

Ta historia została wyprodukowana we współpracy z Centrum Pulitzera

Rupa, Uganda – Grupa rzemieślniczych górników stoi bez koszuli w otwartym dole, łamiąc głazy, które lśnią na biało w słońcu. W pobliżu żołnierze stoją ponuro przy bramie kopalni i fabryki marmuru Pas słoneczny, należącej do chińskich biznesmenów, którzy włożyli w projekt 13 milionów dolarów.

Oto dwie twarze gorączki górniczej w regionie Karamoja w północno-wschodniej Ugandzie: drobni górnicy niezależni, harujący z podstawowym sprzętem za niewielkie wynagrodzenie oraz mieszanka bogatych zagranicznych i lokalnych inwestorów chronionych przez państwo.

Tu, w Rupa, podokręgu dystryktu Moroto, miejscowi widzieli, jak firmy przychodzą i odchodzą, wykupując ziemię i dzieląc społeczności. Tak więc w 2017 roku, kiedy zorientowali się, że nadchodzi chińska firma, byli zdeterminowani, aby zrobić wszystko inaczej: tym razem zamierzali się zorganizować.

Była to pionierska próba zapewnienia, by miejscowa ludność czerpała korzyści z wydobycia, opierając się na zwyczajowej własności i wykorzystując mało używane przepisy prawa ziemskiego Ugandy.

Ale historia tego, jak to działało – a jak nie – pokazuje, jak trudno jest organizować się społecznościom w obliczu międzynarodowego kapitału i autorytarnej polityki.

Gorączka górnicza

Wiele z 1,2 miliona ludzi w Karamoja to hodowcy bydła, prowadząc swoje stada przez łąki zarządzane przez klan i zwyczaje. Deszcze są zmienne, więc negocjowanie dostępu do pastwisk wiąże się z elementem dawania i brania.

Ale firmy wydobywcze, które badają region, chcą czegoś solidnego i nieruchomego: minerałów znajdujących się pod ziemią, w tym marmuru, wapienia, miedzi i złota.

Na początku XXI wieku armia siłą rozbroiła uzbrojonych w broń rabusiów bydła, którzy niegdyś wędrowali po równinach, a spekulanci wtargnęli do pokoju, gdy nastąpił pokój.

„Pierwsi biznesmeni, którzy przybyli, przejmowali ziemię”, mówi Simon Nangiro, prezes Stowarzyszenia Górników Karamoja, które reprezentuje drobnych górników w regionie. „Firmy przychodzą z akompaniamentem wojskowym… [Oni] negocjują za kulisami z ludźmi, którzy są bezbronni”.

Według katastru górniczego, rząd przyznał pełne dzierżawy górnicze w Karamoja czterem firmom – Sunbelt, Tororo Cement, DAO Marble i Mechanized Agro – na 79 km kwadratowych (31 mil kwadratowych) terenu.

Wydała również licencje na poszukiwania dziesiątkom innych firm lokalnych i zagranicznych na około 4000 km2 (1544 mil kwadratowych) i rozważa wnioski na prawie 5000 km2 (1931 mil kwadratowych) więcej.

Dokumenty, takie jak dzierżawy, licencje i tytuły własności ziemi, są tym, jak mówi nowoczesne państwo – ale jest to język obcy Karamoji, gdzie własność jest rzadko spisywana i tylko jedna czwarta ludzi może czytać.

„Tu, w Karamoja, mamy zwyczajowy system posiadania ziemi”, wyjaśnia John Bosco Logwee, starszy w Rupa i jeden z liderów organizowania tam wysiłków. „W rezultacie ludzie [z zewnątrz] patrzyli na ziemię i myśleli, że nie należy do nikogo”.

Szacuje się, że w całej Ugandzie 80 procent ziemi jest w posiadaniu zwyczajowym, chociaż trudno jest uzyskać dokładne dane. Problem udowodnienia, kto jest właścicielem tego, co niepokoi wszystkich, od aktywistów, którzy ostrzegają przed grabieżą ziemi, po Bank Światowy, który chce pobudzić rynki nieruchomości wiejskich.

Zgodnie z ustawą o gruntach z 1998 r. społeczności mogą tworzyć „komunalne stowarzyszenia ziemskie” (CLA), aby bronić swoich zbiorowych praw do ziemi. Ponad 600 zostało zarejestrowanych w całym kraju, często przy wsparciu Banku Światowego.

Niektóre z pierwszych powstały w Karamoja, gdzie 52 zostały założone w latach 2012-2013 przez organizację pozarządową Sojusz Ziem Ugandy. Według Edmonda Owora, byłego dyrektora wykonawczego, CLA odniosły pewne sukcesy w odpieraniu nieuczciwych inwestorów. Jednak w 2016 roku sam Sojusz upadł z powodu problemów z zarządzaniem wewnętrznym, pozostawiając raczkujące CLA same.

„Utworzenie CLA jest bardzo łatwym procesem i na tym kończy się łatwa praca”, mówi Simon Longoli, dyrektor wykonawczy Karamoja Development Forum (KDF), grupy społeczeństwa obywatelskiego z siedzibą w Moroto. „Bardzo trudno jest nam zaufać kawałkowi papieru, który zapewni prawa społeczności do kawałka ziemi”.

To, czego ludzie naprawdę potrzebowali, myślał, to organizowanie i budowanie zdolności do dochodzenia swoich praw na papierze. Krótko mówiąc, potrzebowali mocy.

Organizowanie społeczności

Społeczności w Rupie były na czele górniczej gorączki Karamoja. Raport Human Rights Watch z 2014 r. opisuje, jak dwie zagraniczne firmy przybyły na ten obszar i rozpoczęły eksplorację bez zgody miejscowych.„Międzynarodowa stolica wkroczyła do Karamoji, sprzymierzyła się z potężnymi elitami politycznymi i wojskowymi w centrum, wspomagana przez handlarzy wpływami” – mówi David Pulkol, tubylec Rupa, który wcześniej był członkiem parlamentu, ministrem rządu i szefem Ugandy. zewnętrzna agencja wywiadowcza. „Ci troje są w tym samym łóżku, pozbawiając zwykłych ludzi ich środków do życia”.

Tak więc w 2017 roku trzy klany z subhrabstwa Rupa połączyły swoje CLA, tworząc Rupa Community Development Trust (RUCODET), przejmując formalny tytuł do ziemi w imieniu 35 000 osób.

Longoli i jego koledzy z KDF zorganizowali szkolenie dla liderów trustu w zakresie negocjacji i innych umiejętności. Żadna inna społeczność w Karamoja nie zorganizowała się na taką skalę, by zająć się firmami wydobywczymi.

Pojawienie się kopalni Sunbelt będzie dla RUCODET pierwszym poważnym testem. Zgodnie z prawem Ugandy wszystkie minerały należą do rządu. Ale właściciele ziemscy mają „prawa do powierzchni” do samej ziemi, które często są deptane przez firmy górnicze.

Teraz, dzięki RUCODET, chińscy inwestorzy będą musieli negocjować ze społecznością. „Było ciężko” — mówi starszy Logwee. „Nie mieliśmy wcześniej doświadczenia z tego typu rzeczami”.

Sunbelt miał silne wsparcie Operacji Wealth Creation, rozległego programu wojskowego Ugandy, który zaczynał od rozdawania nasion rolnikom, a teraz pomagał budować fabryki owoców, wypłacać kredyty i rozwijać sektor minerałów.

Programem kieruje Salim Saleh, wszechobecny brat prezydenta Ugandy Yoweri Museveni, którego wielu uważa za drugiego najpotężniejszego człowieka w kraju. Jest budzącym postrach generałem o rozległych interesach biznesowych, oskarżanym przez ekspertów ONZ o grabież zasobów podczas wojny w Kongo w latach 1998-2003 – zarzut, któremu zawsze zaprzeczał.

W ramach negocjacji zespół RUCODET przejechał 400 km do Kapeeka, gdzie w pobliżu osobistej rezydencji Saleha zbudowano należący do Chińczyków park przemysłowy. Longoli z KDF mówi, że niektórzy przywódcy RUCODET i władz lokalnych odbierali telefony od samego Saleha, aby uzyskać podpisanie porozumienia.

Major Kiconco Tabaro, rzecznik operacji Wealth Creation, twierdzi, że nie był bezpośrednio zaangażowany w negocjacje, ale ma „strategiczne relacje robocze ze wszystkimi ministerstwami, departamentami i agencjami rządowymi”, aby „pomóc w przeprowadzeniu transformacji społeczno-gospodarczej”.

Trudno było odmówić takiemu człowiekowi jak Saleh, a przywódcy RUCODET tego nie zrobili. W 2018 roku przekazali firmie Sunbelt prawa do powierzchni 3,3 km2 ziemi na 21 lat, otrzymując odszkodowanie w wysokości 1,8 miliarda szylingów (500 000 dolarów).

Według jednej miary to dużo pieniędzy. Drobni górnicy w Rupie twierdzą, że dostają od handlarzy zaledwie 100 000 szylingów (28 dolarów) za napełnienie 7-tonowej ciężarówki kamieniem, co zajmuje co najmniej cztery osoby w tygodniu.

Ale Sunbelt spodziewa się, że przychody brutto wyniosą 30 mln USD rocznie, zgodnie z manifestem rządzącego Narodowego Ruchu Oporu z 2021 r. – dzięki czemu wypłata dla RUCODET będzie równa tygodniowemu obrocie. Rzecznik Sunbelt odrzucił prośbę o wywiad na temat tej historii.

Liderzy RUCODET wykorzystali 100 milionów szylingów (28 000 dolarów) na utworzenie 94 stypendiów edukacyjnych dla uczniów i studentów. Część pozostałych rozdano członkom społeczności w formie gotówki.

Ale był protest ze strony tych, którzy czuli się pominięci i mamrotali, że pieniądze zostały niewłaściwie wykorzystane lub nawet skradzione – zarzuty, które Logwee odrzuca jako „spekulacje”. Trzy osoby zaznajomione ze sprawą powiedziały, że prawnik, który doradzał firmie RUCODET, naliczył za swoje usługi 400 milionów szylingów (110 000 dolarów), w tym koszty geodezji i tytułowania gruntu.

Wtedy wydarzyła się tragedia. Liderem RUCODET był niejaki Marjory Dan Apollo Loyomo, brat byłego szefa szpiegów Pulkola. „Był bardzo silny, był bardzo charyzmatyczny, był bardzo zaangażowany” – wspomina Longoli. Był także wybranym przewodniczącym okręgu Rupa, co oznaczało, że musiał reprezentować swój lud w sporach.

W 2019 roku, po dekadzie pokoju, zaczęli powracać uzbrojeni rabusie bydła. Loyomo nie zgodził się z aspektami postępowania armii w tej sprawie.

17 grudnia tego roku, według Biura Praw Człowieka ONZ, wojsko wezwało go do oddziału wojskowego w Rupie. Po nalocie skonfiskował bydło; miejscowi byli źli. Loyomo, jako przewodniczący okręgu, próbował naradzać się z funkcjonariuszami. Żołnierz go zastrzelił.

Niedługo potem przeniesiono dowódcę wojsk regionalnych. Jego następca, generał brygady Joseph Balikudembe, mówi, że nie może komentować incydentu z powodu toczącego się postępowania przeciwko zaangażowanym żołnierzom.

Nikt, z kim rozmawiał, nie chciał spekulować na temat przyczyn zabójstwa Loyomo, ale wszyscy zgodzili się, że było to druzgocące niepowodzenie.

„Utrata nosiciela pochodni, założyciela przewodniczącego, była dla RUCODET bardzo dużą stratą”, mówi Logwee, który zastąpił go w tej roli.„Bardzo walczył o swój lud” – przekonuje Joyce Nayor, aktywistka i mieszkanka Rupy, która jest krytyczna wobec obecnego przywództwa trustu. „Odkąd umarł, RUCODET również zmarł śmiercią naturalną”.

Prawie nikt z miejscowych nie dostał pracy w kopalni Pas słoneczny, co słychać podczas dwóch wizyt w okolicy z lokalnymi aktywistami. Niektórym drobnym górnikom pozwolono pozostać w zakątku ziemi przydzielonej firmie, gdzie rozbijają głazy na sprzedaż.

Narzekają, że Sunbelt próbował zepchnąć ich do coraz mniejszego obszaru i zabrać handlowców, którzy chcieliby kupić ich kamień – i że RUCODET niewiele zrobił, aby pomóc.

„RUCODET jest tam tylko z nazwy”, mówi Isaiah Aleu, górnik.

Wzburzone wody

Powiernictwa lądowe i CLA są obiecującymi narzędziami dla społeczności do obrony ich praw, mówią działacze na rzecz ziemi. Ale nie ma zgody co do tego, jak powinni poruszać się po burzliwych wodach politycznych.

Obecnie Pulkol pomaga budować potencjał RUCODET poprzez Africa Leadership Institute, organizację pozarządową, którą kieruje. Uważa, że ​​najlepszą nadzieją dla Karamoji jest współpraca z inwestorami i rządem dla wspólnych korzyści, zamiast całkowitego ich blokowania.

Działacz Longoli nie jest tego taki pewien. Często, jeśli chodzi o minerały, „najlepsza oferta to po prostu brak”, mówi. „RUCODET, ze względu na presję z góry lub presję ze strony instytucji, spieszył się z zawarciem transakcji”.

Ma jednak nadzieję, że organizacje takie jak RUCODET mogą być podstawą czegoś lepszego. „Nie są idealne, ale dają gdzieś most” – mówi.

Kolejny test już wkrótce.

W podhrabstwie Loyoro w dystrykcie Kaabong, 100 km (62 mil) na północ, nowa firma o nazwie Moroto Ateker Cement poszukuje wapienia. W jego zarządzie zasiada Pulkol, reprezentujący samorząd Moroto.

45-procentowy udział w projekcie ma państwowa Korporacja Rozwoju Ugandy. Siedem klanów Loyoro rozpoczęło proces tworzenia trustu na wzór RUCODET.

Tymczasem w buszu, otoczeni żołnierzami i muchami tse-tse, w ich ziemię drążyły wiertnicze maszyny wiertnicze.

Społeczności Ugandy walczą o czerpanie korzyści z górnictwa na swojej ziemi